Niebieski Ptak
  • O stronie

Niespodzianka sprzed dwudziestu lat

30 czerwca 2018 0 comments Article Z dziobem ku przeszłości

Czasem odszukuję dzienniki z dawnych moich podróży i czytamy je z mężem: ja odkrywam dawną siebie, przypominam sobie niegdysiejsze dzieje, a mąż poznaje mnie w innym świetle, śledząc moje trasy i refleksje. Obydwoje mamy z tego dużo frajdy.

Ostatnio odgrzebałam stary zielony zeszyt, który spontanicznie kupiłyśmy z moją znajomą pierwszego dnia naszej podróży do Tajlandii, by zapisywać w nim nasze wrażenia i wariackie dialogi, a także wklejać rozmaite „egzotyczne” bilety i rachunki. Działo się to dwadzieścia lat temu… Szalona wycieczka dwóch młodych dziewuch, które chichrały się z byle czego, zachwycały nieco naiwnie palmami kokosowymi na plaży – ale miały już trochę sensownego pazura do zwiedzania świata i nie dały się naciągnąć na łapówkę na lotnisku ani wodzić za nos miejscowym naciągaczom, którzy zamiast po atrakcjach turystycznych chcieli nas obwozić po sklepach z ciuchami.

Po kilku dniach w Bangkoku udałyśmy się pociągiem, autobusem i stateczkiem na wyspę Ko Samui. Otoczenie urzekało; w nocy morze świeciło od niebieskich rybek, jedzenie było bardzo dobre (gdy umiejętnie unikało się spłonięcia żywcem od ostrych papryczek), a na dodatek przyplątały się do nas urocze, na wpół bezpańskie, wierne psy – tym niemniej z naszego dziennika i moich wspomnień wynika niezbicie, że mózg lasował mi się tam z nudów. Plażowanie jest dla mnie jednym z gorszych sposobów spędzania wolnego czasu, a jeśli na dodatek ten wolny czas zbyt wolno upływa, dostaję mózgokwiku. Polowałam więc na ciekawe kadry fotograficzne, ganiając przy tym po plaży za wielkimi, szarymi krowami; bezskutecznie szukałam żaglówek do wynajęcia; siedziałam w restauracji pod chmurką, przynależącej do naszego kempingu, i słuchałam Woźniaka z płyty, którą podsunęłam właścicielom; namawiałam znajomą na partyjki Scrabble’a, układałam dla niej skomplikowane krzyżówki i wierszowane zagadki częściowo w języku tajskim.

Jeszcze wtedy nie byłam tak zaptaszona jak dziś, okazuje się jednak, że miałam już zadatki. Oto w dzienniku znalazłam następujący wpis:

„Czy pisałam już o gwarkowatych ptakach? Chyba nie. Otóż latają tu takie i łażą, skwierczą i śpiewają. Są ciemne z białym i żółtym, jakieś takie brunatne. Całkiem spore. Niektóre mają czubki. Strasznie mi się podobają. À propos, widziałyśmy w mieście wiele klatek z ptakami wywieszonych na zewnątrz domów. Podobnie jak w Tunezji”.

Az dziób rozwarłam ze zdumienia, czytając te notatki. Klatek absolutnie nie pamiętam – ani z Tajlandii, ani z Tunezji; ale w wielkim albumie fotograficznym, który pracowicie skomponowałam po powrocie z Azji, odkryłam poniższe zdjęcia:

 

Dzisiaj potrafię powiedzieć sobie samej sprzed dwudziestu lat: to majna brunatna! Należy do rodziny szpakowatych, podobnie zresztą jak gwarek, więc intuicji mi wówczas nie zbrakło. Chyba mogę wstecznie uznać, że była to moja pierwsza prawdziwa, ptasiarska obserwacja 🙂

 

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Szukaj

Kalendarz

czerwiec 2018
P W Ś C P S N
« maj   lip »
 123
45678910
11121314151617
18192021222324
252627282930  

Copyright Niebieski Ptak 2023